Dzwoni telefon, głos po drugiej stronie mówi, że chce przewieźć żubra… Skojarzenie pojawia się tylko jedno- cała plandeka pełna
butelek/ puszek. Ok, czekamy na maila. Po wiadomości wiemy, że:
to nie był żart,
żubr waży około 800 kg, to 10- letni samiec (który trafić ma do poznańskiego ogrodu, jako, że w nim są tylko dwie samice),
żubr będzie transportowany w dedykowanej klatce,
Tu kończy się nasza wiedza- nie mamy zielonego pojęcia o transporcie zwierząt żywych- tym bardziej niespokojnie patrzymy
na transport żubra, gatunku pod ochroną… Wiemy, że wszystko musi być dopięte na „ostatni guzik”,
nie ma zupełnie miejsca na najmniejsze niedociągnięcia.
Uczymy się transportu zwierząt
dyżur ITD- pierwsze miejsce pozyskania wiedzy. Dowiadujemy się, że nie ma szczególnych przepisów odnośnie transportu
gatunków chronionych, obowiązywać nas będą przepisy jak dla transportu innych zwierząt żywych,
Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Poznaniu- kolejny przystanek. To miejsce, gdzie zdobywamy niezbędne pozwolenie-
„zezwolenie dla przewoźnika zgodne z art. 10 ust.1. Możemy zabrać żubra na pokład. Pozostaje kwestia kierowcy,
który posiada uprawnienia „kierowcy konwojenta”
Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim- ostatni przystanek. Musimy uzyskać kopię uprawnień
naszego kierowcy. Super szybka pomoc Pani z PIW i po 30 minutach od rozmowy telefonicznej mamy upragniony dokument.
cały czas dodatkowo zdobywamy wiedzę o żubrach. Kilka rozmów z miłośnikami tych zwierząt, poznajemy ich zachowania,
dowiadujemy się o rzeczach na które musimy zwrócić szczególną uwagę. Co najważniejsze- mamy sprawdzoną klatkę. Solidna stalowa
rama wypełniona 4-centymetrowej grubości deskami dębowymi.
Na szczęście dla nas trasa Łódź – Poznań zajmuje mniej niż 8 godzin, co sprawia, że przepisy odnośnie transportu zwierząt
żywych są mniej restrykcyjne- nie wymagany jest pojazd umożliwiający pojenie oraz karmienie w czasie podróży.
Transort żubra w praktyce
W piękny poniedziałkowy poranek o godzinie 8:00 jesteśmy w łódzkim ZOO. Krótki spacer, żeby wybrać drogę dojazdową
(tu pierwsze schody- alejki przystosowane są do zwiedzania, a nie wjazdu samochodu ciężarowego). Optymalna droga zostaje wybrana,
szybki demontaż bramy, wycięcie ogranicznika i możemy wjeżdżać. Po kilku chwilach rozkładamy żuraw, a klatka trafia na wybieg żubra.
Tu następuje długi etap przekonywania Dudusia- bo takie imię nosi nasz pasażer, że powinien wejść do środka…
Ale ma w tej materii zupełnie odmienne zdanie. I stanowczo pokazuje, że nie zamierza go zmieniać, a dookoła wybiegu niesie się
dźwięk kopyt uderzających w stalowe bariery. Nawet żubrze przysmaki nie są żadnym argumentem… Zapada decyzja, że zabieramy
klatkę i ustawimy ją obok drugiego wyjścia- Duduś na sztuczkę się nabiera, a my możemy ładować klatkę na pakę. Od tego momentu
żubr staje się najlepszym pasażerem- nawet w czasie zapinania łańcuchów czy podnoszenia nie walczy z nami. Ustawiamy go głową
odwrotnie do kierunku jazdy, żeby w czasie hamowania obijał sobie wyłącznie „tylną część ciała”.
Przed wyjazdem już tylko krótki przystanek na ważenie, dające wynik 1560 kg łącznej wagi klatki oraz żubra i w
asyście lekarza weterynarii wyruszamy w drogę do Poznania. Chwilę po godznie 15.00 Duduś stawia pierwsze kroki w nowym domu
Nam pozostało tylko powrót do domu oraz kontynuowanie tematu żubra... w nieco innej postaci. Dla Was mamy film, który
przy tej okazji powstał