A co z kontenerami? Jak to, co. Oczywistym jest, że w miejscu stać nie będą. Jaki byłby sens kontenerów morskich, magazynowych, socjalnych, biurowych czy sanitarnych gdyby nie było mocy, która by je ruszyła? Tą moc posiadamy my, choć media o niej nie trąbią. A jest o czym! Szybko i sprawnie sprawiamy, że te na pozór mało rozruszane kolosy stają się synonimem słowa mobilność. Mimo, że w naszej załodze są sami faceci, to kompleksów nikt z nas nie ma, więc stawiamy czoła wszystkim kontenerom niezależnie od ich wymiarów.
Przewożenie i ustawianie mniejszych rzeczy też nam frajdę sprawia (wszak, w życiu trzeba zauważać małe radości), więc chętnie przetransportujemy również pawilony, domki holenderskie, wiaty, kioski i być może wszystko to „czego dusza zapragnie”, choć biorąc pod uwagę, że nie wiemy co się w głowie potencjalnego klienta kryje, preferujemy wówczas kontakt telefoniczny. Każde zlecenie rozpatrzymy.
Z nami jak z dziećmi, postaramy się wprowadzić w ruch kontenery każdego gatunku, korzystając z naszego doświadczenia. Nie bez znaczenia jest to, iż transport tego typu pozwala nam czerpać dziką satysfakcję, gdy uświadamiamy sobie, że znów my, ludzie mali przewieźliśmy bezpiecznie i szybko ładunek niemałego kalibru. Jako, że każdego dnia to robimy i w dodatku wciąż z sukcesem to grozi nam samouwielbienie, na które każdy nasz klient głową przytaknąć może. Bo, przecież my nie tylko przewozimy zleconego nam pasażera z punktu „a” do „b”, ale i dbamy o to, by się on zaadaptował w nowym miejscu. Po naszemu rzecz ujmując, dbamy by wszystkie kontenery, wiaty, pawilony (i te wyżej wymienione) odnalazły swoje, odpowiednie dla nich (i dla zleceniodawcy czy innych, którym na drodze kolos stanie) miejsce na ziemi. Mają się poczuć „jak w domu”. I choć prawdą jest, że „Klient, nasz Pan” to i kontener ważny jest dla nas.